Czy T. rex to rzeczywiście trzy królewskie gatunki? Paleontolodzy podają w wątpliwość nowe twierdzenia.

Nowe badania oparte na prywatnych skamielinach dowodzą, że tyranozaury są królami, królowymi i cesarzami.

Tyrannosaurus rex, którego nazwa oznacza króla jaszczurów tyrana, od dawna oczarowuje publiczność jako główny dinozaur serii filmów Park Jurajski. Jednak ten podkradający sceny dinozaur znów kradnie światło reflektorów – tym razem w związku z dramatem dotyczącym jego klasyfikacji. Nowe kontrowersyjne badania opublikowane w czasopiśmie Evolutionary Biology sugerują, że w monarchii tyranozaurów może istnieć nie tylko jeden gatunek, ale trzy, z T. regina i T. imperator jako dawno zaginionymi kuzynami T. rex.

Niech żyje król (rex), królowa (regina) i cesarz (imperator) prehistorycznego królestwa? Nie tak szybko, mówią inni badacze, którzy twierdzą, że różnice w skamieniałych okazach są zbyt małe, by uzasadnić tak dramatyczny rozłam.

Ashley Poust, paleontolog z Muzeum Historii Naturalnej w San Diego, który nie brał udziału w badaniach, twierdzi, że aby podzielić wymarły organizm na gatunki A, B, a może nawet C, musi istnieć „wystarczająca separacja” między tymi grupami w zapisie kopalnym. Nazywa to „jednym z największych problemów” związanych z identyfikacją gatunków, która opiera się wyłącznie na tym, co mogą dostrzec oczy.

Tyrannosaurus rex zdominował łańcuch pokarmowy w Ameryce Północnej w okresie od 68 do 66 milionów lat temu. W ciągu dwóch milionów lat jego panowania przedstawiciele rodzaju Tyrannosaurus mogli rozdzielić się na kilka gatunków – mówi Paul Sereno, paleontolog z Uniwersytetu w Chicago, który również nie brał udziału w badaniach. Podobnie jak w przypadku dzisiejszych drapieżników przemierzających afrykańskie Serengeti – od lwów, przez gepardy, po lamparty – czołowe drapieżniki późnej kredy mogły ulec podobnej dywersyfikacji.

„Trudno uwierzyć, że jeden gatunek mógł [przetrwać] miliony lat na tak rozległym terytorium, przy tak ogromnej liczbie roślinożerców, którzy byli tam do zjedzenia” – mówi Sereno.

Autorzy badania wykorzystali dwie cechy szkieletu, krępą budowę kości udowej i liczbę zębów, by argumentować, że T. rex powinien zostać ponownie zdefiniowany jako trzy gatunki. Zarejestrowali długość i średnicę kości udowych 37 okazów. Dzięki uzyskanym danym udało im się ustalić, że niektóre tyranozaury mogły być bardziej chrupiące i mieć mocniejszą kość udową. Inne dinozaury mogły mieć smukłą budowę, co sugerują węższe kości.

Co więcej, badacze proponują, że różne gatunki tyranozaurów mogły mieć jeden lub dwa siekacze na czaszkę – ostre zęby przystosowane do rozrywania mięsa. Współpracownicy nazwali masywniejszego drapieżnika o dwóch siekaczach T. imperator. Innym potężnym gatunkiem z jednym siekaczem pozostał T. rex. Wreszcie nazwali dinozaura o jednym siekaczu, smukłego T. regina.

„Jest to dość subtelny przykład ewolucji [i] specjacji” – mówi autor badania Gregory Paul, niezależny paleontolog. Uważa on, że w miarę odkrywania nowych skamieniałości tyranozaurów większa liczebność próby może pozwolić badaczom na przeprowadzenie analiz statystycznych w celu uzyskania świeższych informacji o tyranozaurach. „Nauka nie jest dogmatyczna”, dodaje, a to, co świat wie o prehistorycznej monarchii jaszczurów, „nie jest ustalone na zawsze”.

To, co świat wie o prehistorycznej monarchii jaszczurów, "nie jest ustalone w kamieniu". 
Gregory Paul, niezależny paleontolog i autor badań

Ale dwie cechy ciała nie wystarczą, by odróżnić od siebie różne gatunki, mówi Thomas Carr, paleontolog kręgowców z Carthage College w Kenosha, Wisconsin, który nie brał udziału w badaniu. Carr przeanalizował wcześniej 1850 cech skamieniałości tyranozaura i doszedł do wniosku, że dinozaur ten powinien pozostać jednym gatunkiem. Wśród atrybutów nie było żadnego znaczącego zgrupowania, które pozwoliłoby podzielić T. rex na wiele gatunków. Jeśli lista kontrolna zawierająca prawie 2000 cech nie jest w stanie uzasadnić istnienia dawno zaginionych kuzynów T. rex, to dwa nieokreślone wzory po prostu nie wystarczą, mówi Carr.

„Cechy, które identyfikują gatunki, są całkowicie unikalne, oczywiste jak uderzenie w twarz z patelni” – zauważa. Uważa on, że rozmiar kości udowej i liczba siekaczy nie powinny się do tego kwalifikować, biorąc pod uwagę, że w badaniu nie udało się zidentyfikować jednej czwartej okazów Tyrannosaurus przy użyciu tych samych wskaźników, mimo że ich czaszki były w niemal idealnym stanie.

Carr dodaje, że wszelkie różnice dostrzeżone w tym badaniu można przypisać zmienności między osobnikami w obrębie gatunku, podobnie jak w przypadku Homo sapiens, który może mieć różne kształty, rozmiary i odcienie skóry.

Inni eksperci zgadzają się, że dwie cechy wybrane w badaniu nie są wystarczająco odmienne, by diagnozować różne gatunki. Jingmai O’Connor, zastępca kuratora kopalnych gadów w Field Museum of Natural History w Chicago, ma zastrzeżenia do niejasnych terminów opisowych, którymi naszpikowana jest cała praca, w tym do takich kwalifikatorów jak „ogólnie” i „zazwyczaj”. Jej zdaniem taka analiza może być „arbitralnym kreśleniem linii w całym zróżnicowaniu”, podczas gdy różnice między trzema rzekomymi grupami wcale nie są jednoznaczne.

W Muzeum Fielda znajduje się Sue, najbardziej kompletny szkielet T. rex na świecie i prawdopodobnie jeden z największych. Na razie Sue zachowa tytuł króla, mimo że badania sugerują zmianę jej klasyfikacji na cesarza.

Poust z Muzeum Historii Naturalnej w San Diego twierdzi, że jest prawdopodobne, iż w czasach swojej świetności istniało wiele gatunków tyranozaurów. Uważa on jednak, że dowody kopalne zawarte w badaniu mogą być niewystarczające, by poprzeć to twierdzenie i uzasadnić nazwanie nowych dinozaurów. „[Autorzy] patrzą na gatunki w sposób, który jest trochę niejasny” – mówi. „Gdybym poszedł na pole, wykopał szkielet Tyranozaura i spojrzał na niego, czy naprawdę łatwo byłoby mi powiedzieć, do którego z tych gatunków należy?”.

Pomijając wyniki, Carr z Carthage College jest również zaniepokojony faktem, że połowa okazów w nowych badaniach to skamieniałości Tyranozaura będące własnością prywatną, co stanowi naruszenie standardów etycznych Society of Vertebrate Paleontology. Relikwie z prywatnych kolekcji nie zawsze są dostępne dla wszystkich, którzy chcieliby je analizować, więc badania, w których je wykorzystano, mogą nie być powtarzalne i weryfikowane przez innych ekspertów.

Wśród okazów w badaniu Biologii Ewolucyjnej znajduje się prawie kompletna skamielina Stana, która została sprzedana na aukcji anonimowemu oferentowi za rekordową sumę 31,8 mln dolarów w październiku ubiegłego roku. Od tego czasu paleontolodzy obawiali się, że okaz T. rex, którego miejsce pobytu jest obecnie nieznane, może zostać utracony dla nauki na zawsze. „Nie dotknąłbym tego nawet kijem o 10 stóp” – mówi Carr. „Musimy pozostać przy kolekcjach muzealnych i uniwersyteckich, które mają dostarczać skamieniałości do badań po wsze czasy”.

Dodaj komentarz